Prof. Anna Janicka
Katedra Inżynierii Pojazdów, Wydział Mechaniczny Politechniki Wrocławskiej
Wrocław jest dobrym miejscem do uprawiania nauki, prowadzenia badań w wielu dziedzinach. Pochodzę z Jeleniej Góry, tam rozpoczęłam studia na Wydziale Inżynierii Środowiska w Filii Politechniki Wrocławskiej.
Pierwszy rok po przeprowadzce do Wrocławia był dla mnie trudny. Teraz doceniam wszystkie zalety mieszkania w dużym mieście, szansę rozwoju osobistego i naukowego.
Wrocław to duży ośrodek akademicki, naukowcy z różnych uczelni często ze sobą współpracują, tworzą interdyscyplinarne zespoły badawcze. To także szansa na rozwój, spojrzenie na pewne zjawiska z innej perspektywy.
W końcu – biorąc pod uwagę moją specjalizację naukową, to Wrocław i jego okolice są centrum przemysłu motoryzacyjnego, co sprzyja kontaktom naukowców z firmami z tej branży. Ostatecznie przecież, tworzymy dla przemysłu, ściśle ze sobą współpracujemy. Nauki techniczne bez przemysłu nie mają racji bytu.
Podczas studiów, jeszcze w Jeleniej Górze, utworzyliśmy koło naukowe o nazwie Ekofilia. Zajmowaliśmy się problemami związanymi z regionem, na przykład wodami geotermalnymi w Jeleniej Górze, wykorzystaniem ich jako odnawialnego źródła energii oraz w balneologii. Odnawialne źródła energii oraz biopaliwa były kolejnymi etapami moich badań.
Dzięki tym tematom spotkałam na swojej drodze naukowej kilka osób z Wydziału Mechanicznego i tu zaczęłam organizować prace badawcze, potem pracę dyplomową. Ostatecznie, na stałe znalazłam się na Wydziale Mechanicznym.
Na początku mojej pracy w Zakładzie Pojazdów Samochodowych i Silników Spalinowych (obecnej Katedrze Inżynierii Pojazdów) byłam jedyną Panią Doktor w męskim gronie. Wśród doktorantów i kadry naukowej Wydziału Mechanicznego kobiet było bardzo mało.
Od tamtego momentu minęło dziesięć lat i mnóstwo w tej sferze się zmieniło. W tej chwili parytety mamy prawie zachowane. W Katedrze Inżynierii Pojazdów mamy sporo pań, pracują u nas naukowo w laboratoriach silnikowych i pojazdowych, pracowniach chromatograficznych, laboratoriach mikrobiologicznych.
***
Większość tematów związanych z przemysłem motoryzacyjnym potrzeba rozpatrywać interdyscyplinarnie. To wymaga wiedzy z obszaru mechaniki i budowy maszyn, inżynierii środowiska, chemii. To wszystko staramy się tutaj robić. W swoich badaniach zajmuję się inżynierią środowiska w transporcie i motoryzacji.
Na przykład w pracy habilitacyjnej zajmowałam się obecnością związków toksycznych w kabinie pojazdów mechanicznych. W kabinie nowego samochodu toksyczne związki: benzen, ksylen, toluen, występują często w wyższych stężeniach niż w spalinach.
To efekt nowości oraz tego, że w relatywnie małej przestrzeni jaką jest kabina samochodu znajduje się wiele typów materiałów. To różnego rodzaju kleje, pianki, tworzywa sztuczne a także, wprowadzane przez użytkownika, zawieszki zapachowe. Oczywiście, każdy materiał jest atestowany, ale po ich połączeniu mamy do czynienia z tzw. efektem koemisji.
Drugie źródło zanieczyszczenia kabiny to efekt korków samochodowych. Nawiew powietrza mamy na poziomie, na którym jest wylot spalin z innych samochodów. Zatem wszystko zaciągamy do kabiny i w takich warunkach codziennie spędzamy sporo czasu – samochód stał się ważnym środowiskiem życia współczesnego człowieka.
Coraz częściej mówi się, że choroba lokomocyjna nie musi być wywołana zaburzeniami błędnika, tylko związana jest z tym, że wewnątrz kabiny wielokrotnie przekroczony jest poziom szkodliwych związków chemicznych.
To bardzo poważny problem, a wiedza na jego temat nie jest powszechna. Ale też nie ma standardów jeśli chodzi o jakość powietrza wewnątrz pojazdów.
***
Zaangażowałam się także w projekt „Strażnicy atmosfery”, który dotyczy walki ze smogiem.
To ogromne wyzwanie, a smog jest poważnym problemem społecznym. Wprawdzie mamy regulacje prawne dotyczące emisji szkodliwych substancji do atmosfery, jednak ciężko egzekwować przepisy w zakresie przestrzegania zakazu spalania niedozwolonych materiałów oraz paliw kiepskiej jakości. Przede wszystkim dlatego, że trudno udowodnić jakie materiały trafiły do pieca.
Włączyliśmy się do tej akcji, bo mamy u siebie odpowiednie pracownie chemiczne, w tym chromatograficzne, oraz mikroskopowe. Opracowaliśmy wiarygodną metodę oceny, czy w palenisku były spalane odpady niebezpieczne.
W ramach akcji będziemy współpracowali przy tym ze Strażą Miejską i Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska. Będziemy ten projekt rozwijać, m.in. w kontekście spalania słabej jakości paliw, ustalenia wskaźników, markerów spalania substancji niedozwolonych. Mamy nadzieje, że jeśli będzie możliwość egzekwowania kar, to proceder spalania śmieci, przynajmniej w jakimś stopniu, zostanie ograniczony.