Mariusz Tomczak

Student AWF Wrocław II r. studiów uzupełniających na kierunku wychowanie fizyczne oraz I roku studiów uzupełniających na kierunku sport

Studia to czas, kiedy łączy się rzeczy z pozoru niemożliwe do pogodzenia: w moim przypadku to nauka, intensywna praca, ale też życie studenckie i rekreacyjne uprawianie sportu. Niekiedy to wszystko odbywa się kosztem snu, ale sytuację na pewno ułatwia fakt, że cały czas pracuję z ludźmi i dla ludzi. Co najważniejsze, mam szansę spotykać naprawdę wyjątkowe i pozytywne osoby.

Miałem wyjątkową okazję pracować przy organizacji The World Games 2017, czyli X Światowych Igrzysk Sportowych. To największe i najważniejsze wydarzenie sportowe organizowane kiedykolwiek w Polsce. Ponad 30 dyscyplin sportowych, ponad 3 tysiące zawodników i transmisje telewizyjne do ponad 100 krajów świata. Do Wrocławia przyjechali kibice z całego świata. Była naprawdę niesamowita, przyjazna atmosfera.

Takie przedsięwzięcie to lata pracy i planowania – jeżeli chce się, żeby wszystko było świetnie. Jako Wrocław byliśmy przygotowani pod każdym względem. Chcieliśmy, żeby wszystko wyszło jak najlepiej, i tak się stało.

Czego się nauczyłem dzięki tak ogromnej imprezie? Moim zadaniem była przede wszystkim koordynacja obsługi sponsorów. Nauczyłem się na pewno większej elastyczności, która jest niezbędna przy tak spektakularnych imprezach. Jestem przekonany, że to doświadczenie zaowocuje w przyszłości. Obecnie realizuję specjalizację „menedżer sportu” i właśnie z tą stroną sportu wiążę swoją przyszłość.

Zdecydowanie bliżej miałbym na studia do Poznania, ale we Wrocławiu zakochałem się od pierwszego wejrzenia.

Od kilku lat jestem przewodniczącym samorządu studenckiego. Nie wszystkim studentom życie układa się tak, jak planowali. Jako samorząd robimy wszystko, żeby mieli spokojną głowę, mogli zająć się nauką i treningami.

Akcja, z której jestem najbardziej dumny, to „AWF oddaje krew” – prowadzimy szerokie działania marketingowe w całym mieście, kampanię promocyjną w social mediach, rozdajemy upominki i gadżety. Sama akcja trwa trzy dni, a jej efekt to od 100 do 120 litrów krwi ratującej życie wielu osobom. To największa taka akcja organizowana na Dolnym Śląsku.

Organizujemy także różne eventy, często imprezy masowe – nie tylko dla studentów, ale dla wszystkich mieszkańców Wrocławia. Wszystkie projekty to zwykle długie miesiące przygotowań oraz uzgodnień z władzami miasta czy uczelni. Działamy na wielu frontach – od pomysłu, przez zabezpieczenie medyczne, catering, zaproszenia i organizację przyjazdu gwiazd, do realizacji. Dlatego każdy dzień wygląda inaczej.

Największą imprezą, którą organizujemy co roku, są AWF-alia, czyli nasze wewnętrzne juwenalia, oczywiście otwarte też na studentów wszystkich innych wrocławskich uczelni. Strefa koncertowa i kabaretowa, strefa chillout, a także, jak na AWF przystało, strefa sportu. Dużo pracy, duża odpowiedzialność, ale za to ogromna satysfakcja. Natomiast moim ulubionym wydarzeniem jest Maraton Pływacki Ekiden, w którym liczy się rywalizacja poprzez dobrą zabawę – studenci skaczą do wody w przeróżnych strojach, m.in. w garniturach, piżamach czy w stroju żyrafy.

Jako student AWF czuję się częścią wspólnoty – bardzo różnorodnej, bo są wśród nas sportowcy i naukowcy, osoby z różnych części kraju i studenci z zagranicy. Pochodzę z mniejszego miasta w Wielkopolsce. Zdecydowanie bliżej miałbym na studia do Poznania, ale we Wrocławiu zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Miasto okazało się zielone i przyjazne w codziennym użytkowaniu. Z racji pełnionej funkcji miałem okazję odwiedzić wszystkie kampusy AWF-ów w Polsce i przekonałem się, że wybrałem zdecydowanie najpiękniejszy. I chyba nie ma sportu, którego na naszym kampusie nie można uprawiać: są boiska do piłki nożnej, ultimate freesbe, lacrosse, do futbolu amerykańskiego, piłki ręcznej plażowej, koszykówki czy streetballu. Osobiście nie znam nikogo, kto by tu przyjechał i nie chciał wrócić.