Magdalena Wróbel

Studentka Wydziału Inżynierii Środowiska na Politechnice Wrocławskiej, członkini koła naukowego Environmental Team.

Ratuję świat przed inwazją plastiku, ale moimi superbohaterami są bakterie żyjące w jelitach larw niewielkich chrząszczy, mączników młynarków. Najprawdopodobniej potrafią rozkładać polistyren, czyli popularny styropian. To rodzaj plastiku, którego produkujemy coraz więcej. Zrobione z niego tworzywa są wszędzie wokół nas – od budownictwa, przez wykładziny, po opakowania do żywności. Dostajemy w nich na przykład jedzenie na wynos.

Jak dotąd nie znamy jeszcze efektywnej i zdrowej dla środowiska metody biodegradacji tworzyw sztucznych. Trzeba znaleźć sposób na to, żebyśmy nie zginęli w tych odpadach. Zalew plastiku to dziś jeden z najważniejszych globalnych problemów.

Badania prowadzę wspólnie z dr hab. Justyną Rybak, moją promotor. Jak wyglądają? Wkładamy larwy mącznika do pudełek z polistyrenem, a także innymi tworzywami sztucznymi, jak poliaktyd czy polichlorek winylu. Sprawdzamy, które smakują im najbardziej. Z punktu widzenia ich upodobań kulinarnych liczą się m.in. twardość czy różne chemiczne domieszki. Dlaczego tak duże nadzieje pokładamy w mącznikach? Ponieważ szukamy najtańszego i najbardziej naturalnego sposobu, żeby się pozbyć polistyrenu. Mamy badania potwierdzające, że larwy tego chrząszcza są w stanie żywić się styropianem, chociaż nie zaspokaja on wszystkich ich potrzeb.

Zalew plastiku to dziś jeden z najważniejszych globalnych problemów.

Dużą zaletą larw tego chrząszcza jest również fakt, że są wytrzymałe i łatwo dostępne, m.in. na fermach drobiu, w gołębnikach czy w produktach zbożowych. Ich hodowle są prowadzone nawet w zwykłych sklepach zoologicznych, na pokarm dla zwierząt. Tych zastosowań jest jednak więcej. Powstają już nawet restauracje, serwujące larwy mącznika młynarka. Mają wysoką zawartość białka i aminokwasów, dlatego to niezwykle wartościowa żywność. Ja spędzam z nimi bardzo dużo czasu, ale sama jeszcze nie próbowałam ich jeść.

Celem dalszych badań prowadzonych na naszej uczelni będzie lepsze poznanie bakterii żyjących w jelitach larw. Liczymy na to, że dzięki temu uda się znaleźć metodę, umożliwiającą biodegradację tworzyw sztucznych na wielką skalę, już bez angażowania larw mącznika.

Chemia, biochemia i biologia pasjonowały mnie od zawsze. Mam przy tym duszę eksploratora, dlatego realizuję się nie nad książkami, lecz w badaniach naukowych – wolę sprawdzić sama, nawet jeśli to mała rzecz. Między innymi dlatego działam w Sekcji Biomonitoringu Koła Naukowego Environmental Team – badania to najważniejsza część jego działalności. Jeśli studenci chcą się rozwijać w takim kierunku, to uczelnia umożliwia dostęp do laboratoriów również poza zajęciami, nie ma też problemu z dofinansowaniem badań. Dzięki temu można realizować swoje pomysły.

Ciekawością i fascynacją pracą badawczą zaraziła mnie moja promotor. Laboratorium to moje miejsce. Chcę tam eksplorować nowe metody i obszary, które dopiero trzeba odkryć. Wiążę swoją przyszłość z Wrocławiem. Widzę, że tu się rozwijam i idę w kierunku, który sobie wymarzyłam. Myślę, że nadal będę zajmowała się badaniem bezkręgowców, a mianowicie chrząszczy z rodziny Tenebrionidae, oraz pająków z rodziny lejkowcowatych. Jestem przekonana, że największe osiągnięcia są dopiero przede mną.

Znaczenie ma też klimat miasta: jest przyjazne do życia i daje swobodę. Wydaje mi się, że każdy może tu znaleźć miejsce dla siebie. Ja zbieram energię i szukam inspiracji wcale nie w laboratorium. W wolnych chwilach lubię poleżeć na trawie nad Odrą i patrzeć w niebo. Wybieram miejsca z dala od centrum, bo najlepiej odpoczywam w ciszy i spokoju. Wtedy w mojej głowie często pojawia się nowa szufladka, którą trzeba zapełnić.