Jerzy Łątka
Doktorant Politechniki Wrocławskiej i Uniwersytetu w Delft, architekt. Organizator Letniej Szkoły Architektury.
Z papieru można zbudować lepszy świat. Dla mnie nie istnieje sytuacja, w której czegoś się nie da albo że nie ma sensu – zadaję sobie tylko pytanie: „Jak?”. Na razie projektujemy głównie z myślą o osobach pozbawionych dachu nad głową, ofiar katastrof czy wojen – z kartonu można stworzyć konstrukcje, które przetrwają od pięciu do dwudziestu lat.
Ale kto powiedział, że w przyszłości domy mobilne nie będą lepiej odpowiadały naszym potrzebom niż domy murowane, budowane dla wielu pokoleń osiadłych w tym samym miejscu? Główne zalety papieru: materiał jest tani, dostępny i łatwy w transporcie. Firmy produkują kilkadziesiąt ton dziennie tektury falistej, opakowania do mebli czy sprzętu AGD. Papierowe konstrukcje w zależności od potrzeb łatwo można ze sobą łączyć i rozbudowywać.
Z papieru tworzymy też łóżka, szafy, krzesła, stoliki, regały czy lampy. Kiedy w kwietniu 2013 roku miasteczko Taiping w zachodnich Chinach zostało w ogromnej części zniszczone przez trzęsienie ziemi, zaangażowałem się w stworzenie projektu, a następnie zbudowanie tam przedszkola, którego konstrukcja wykonana została z tulei papierowych połączonych drewnem.
Dla mnie nie istnieje sytuacja, w której czegoś się nie da, albo że nie ma sensu.
Mam swoich mistrzów. Od lat jest nim Japończyk Shigeru Ban, uważany za ojca współczesnej architektury z papieru, laureat nagrody Pritzkera, odpowiednika Nobla w dziedzinie architektury. W 2013 roku wyjechałem na staż naukowy do jego studia na Uniwersytecie Sztuki i Designu w Kioto. Zamiłowanie do architektury zaangażowanej społecznie przejąłem od profesora Zbigniewa Bacia z Wydziału Architektury PWr. Zgodnie z jego filozofią architektura to nie jest tylko struktura, ale przede wszystkim to, co się dzieje w niej i poza nią – życie, tło, czyli miejsce dla człowieka. Architekt jest więc kimś w rodzaju scenografa.
Wspólnie z profesorem założyliśmy 10 lat temu Koło Naukowe Humanizacja Środowiska Miejskiego. Staramy się wpływać na kształt przestrzeni miejskiej, brać udział w dyskusji o przyszłości Wrocławia. Co roku organizujemy też Letnią Szkołę Architektury. Ze studentami zbudowaliśmy m.in. Domek z Kart/House of Cards – pierwszą w Polsce jednostkę mieszkalną, wybudowaną w ponad 70 proc. z materiałów pochodzenia papierowego. Prefabrykowane komponenty można przetransportować w dowolne miejsce na Ziemi.
Letnią Szkołę organizujemy wspólnie z Delft University of Technology w Holandii – ich Wydział Architektury to ścisła światowa czołówka. Mam okazję uczyć się od pracującego tam Micka Eekhouta, geniusza, jeśli chodzi o nietypowe i innowacyjne konstrukcje architektoniczne – byłem tam na stażu, a obecnie udało mi się dostać na studia doktoranckie na tej uczelni, które realizuję równolegle ze studiami doktoranckimi na PWr. Mój plan na przyszłość to prowadzić nadal badania naukowe i przekazywać wrocławskim studentom to wszystko, czego nauczyłem się za granicą. Chcę im pokazać, że trzeba iść własną ścieżką, łamać utarte schematy, w których czasem zastygają uczelnie.
Do Wrocławia przyjechałem z Bielska-Białej – pierwszy obrazek, jaki zapamiętałem z tego miasta: stoję na skrzyżowaniu ulic i otwieram mapę, a przechodzący obok ludzie pytają, czy czegoś szukam, i chcą mi pomóc. Dla mnie to było niestandardowe zachowanie. Dzisiaj wiem, że Wrocław właśnie taki jest. Przez historię jest miastem otwartym, mającym swoją tożsamość, ale bardziej nastawionym na rozwój niż na patrzenie w tył. Dzisiaj jednym z moich ulubionych miejsc jest Wyspa Słodowa, którą nazywam Zielonym Salonem Miasta. Można tu przyjść, usiąść na ławce czy na trawie i ze znajomymi napić się piwka pod gołym niebem, tak jak to się robi w innych miastach w Europie. To jedno z tych miejsc, które czyni Wrocław unikalnym miastem w Polsce.