Aleksander Kobus

Instrumentalista trębacz, doktorant Akademii Muzycznej we Wrocławiu, muzyk w Orkiestrze Symfonicznej Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu

Jestem warszawiakiem, jednak wybrałem Wrocław na miejsce do studiowania, do pracy i do życia.

Przed studiami nigdy nie byłem we Wrocławiu. Pierwszy raz przyjechałem tu na egzaminy na studia. To był rok 2011. I wtedy to miasto wyglądało zupełnie inaczej niż dzisiaj. Od tej pory bardzo się rozwinęło. Jest coraz ciekawsze, dobrze mi się tu żyje i pracuje.

Patrzę na to także ze swojej zawodowej perspektywy. Powstał nowy budynek filharmonii z jedną z najlepszych sal koncertowych w tej części Europy. Nową siedzibę ma Teatr Muzyczny Capitol. Akademia Muzyczna także się rozwinęła, wybudowała salę koncertową, przejęła kolejny budynek, w którym prowadzone są zajęcia. Młodzi artyści mają tu teraz doskonałe warunki do nauki.

Moja praca jest moją pasją. Gdybym miał inne podejście, nie osiągnąłbym tego, co mam dzisiaj.

Najwięcej czasu spędzam w orkiestrze symfonicznej. To moja praca, która daje mnóstwo satysfakcji. Na co dzień mam do czynienia z utworami najważniejszych kompozytorów w dziejach, wykonuję dzieła Mozarta, Beethovena, Chopina.

Pracuję w wielkim, 60-80 osobowym zespole. To wspaniała grupa artystów, przyjaciół i dobrych znajomych. Spotkania z nimi dają dużo energii. Najważniejsze w tej pracy są koncerty. Można by je nazwać spotkaniem w gronie: muzyka – muzycy – publiczność, którego dopełnieniem jest jego miejsce, czyli doskonała sala koncertowa NFM.

Trudno mi z czymkolwiek porównywać udany koncert symfoniczny, kiedy na widowni słucha nas 1800 osób. Radość, energia, satysfakcja, entuzjazm? Jakkolwiek to nazwę, to jedynie osoba, która stoi na moim miejscu, potrafi zrozumieć to uniesienie, jakie się czuje, kiedy publiczność owacją na stojąco dziękuje za koncert i nie chce wypuścić nas sali.

Muzycy, zresztą jak i artyści innych dziedzin sztuki, są nieustannie poddawani ocenom, to się dzieje podczas koncertów, konkursów. W mojej specjalności pozycja, która pozwala żyć na dobrym, stabilnym poziomie, jest trudna do osiągnięcia. Mnie to się udało, chociaż mam dopiero 27 lat.

Od dwóch lat jestem muzykiem cenionej orkiestry symfonicznej. Jako solista-trębacz – w takiej specjalności jesteśmy kształceni na studiach muzycznych – koncertowałem między innymi z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia, co dla muzyka jest dużym wyróżnieniem.

Najważniejszym moim zawodowym osiągnięciem był udział w konkursie ARD w Monachium we wrześniu 2018 roku. W mojej specjalności ma on rangę, dajmy na to - fortepianowego Konkursu Szopenowskiego. Bierze w nim udział 60 muzyków, trębaczy, już wyselekcjonowanych spośród wielu, wielu chętnych. Jego laureaci często robią międzynarodowe kariery.

W konkursie ARD dotarłem do trzeciego etapu, w którym znalazło się w sumie pięciu muzyków. Niewiele brakowało do poprawienia tego osiągnięcia, ale i tak jestem z niego zadowolony. Wcześniej żaden polski trębacz nie zaszedł wyżej.

Świat mnie nie kusi, nie szukam ofert pracy na Zachodzie tylko dlatego, że tam żyje się lepiej, zarabia więcej. To nie brak ambicji, broń Boże. Po prostu we Wrocławiu dobrze mi się żyje i pracuje.

Nie żałuję, że zostawiłem Warszawę dla Wrocławia. Owszem, to stolica, z kilka razy większą liczbą ofert pracy, jednak to nie zawsze przekłada się na sukces zawodowy lub finansowy.

W mojej specjalności bardziej się liczą ludzie, których spotkamy na swojej drodze. Do Wrocławia przyjechałem, aby studiować z profesorem Igorem Cecocho, znakomitym instrumentalistą, doskonałym pedagogiem. Naukę u niego polecało mi wiele osób. Najpierw uczyłem się u profesora Cecocho w Łodzi, a potem przeniosłem się do Wrocławia. Teraz, na studiach doktoranckich, nadal pracuję z profesorem. Sam także prowadzę zajęcia i korzystam z metod, które podpatrzyłem u profesora.

W gruncie rzeczy każdy muzyk sam pracuje na swoją przyszłość. Od jego samozaparcia i dyscypliny zależy, czy osiągnie sukces. Sam wie, ile godzin spędził w sal prób, ile czasu zajęło mu doskonalenie warsztatu. Nauczyciel tylko asystuje w tym procesie, recenzuje postępy, motywuje do pracy, aby potem z satysfakcją oglądać wychowanka na estradzie lub scenie w sali koncertowej.